Opolska drogówka pod presją. Ma zbierać więcej z mandatów

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Ze statystyk wynika ponoć, że opolscy policjanci z drogówki są zbyt wyrozumiali dla kierowców.
Ze statystyk wynika ponoć, że opolscy policjanci z drogówki są zbyt wyrozumiali dla kierowców. Mariusz Kapala / Polska press
Z opolskiej policji wyciekła instrukcja dla funkcjonariuszy, by surowiej karali.

Z jednej z powiatowych komend policji na Opolszczyźnie wyciekł wewnętrzny dokument, który zawiera polecenia dla policjantów. Instrukcje spisane zostały w formie tabelki, a skierowane są zarówno do szeregowych, jak i wysoko postawionych funkcjonariuszy m.in. z ruchu drogowego, prewencji i wydziału postępowań administracyjnych. Obok ogólnych zaleceń np. w sprawie zwiększenia liczby pieszych patroli lub większej aktywności dzielnicowych na wsiach, dokument zawiera także szereg kontrowersyjnych poleceń.

Wynika z niego, że policjanci drogówki mają zaprzestać stosowania pouczeń, a zamiast tego karać ludzi mandatami, nawet w przypadkach drobnych wykroczeń. Dla przykładu, w sprawie obowiązku noszenia odblasków czytamy: "za dużo pouczeń: aż 23 i tylko 11 MKK" (skrót od: mandatów karnych kredytowych). Tuż obok znajduje się komentarz zapisany pogrubioną czcionką:"źle wyglądamy!!".

Policjanci dostali także służbowe polecenie: "zwiększyć zatrzymywanie praw jazdy w trybie 86 par. 3 KW", co oznacza, że mają częściej odbierać dokumenty kierowcom, którzy spowodowali zagrożenie na drodze. Przy tym punkcie także pojawia się komentarz "źle wyglądamy!!", który odnosi się wprost do policyjnych statystyk. Oznacza to, że komenda po prostu wypada źle na tle innych jednostek.

Opinia

Opinia

Nie tylko opolscy policjanci twierdzą, że wymaga się od nich, by wypisywali jak najwięcej mandatów. 26 marca br. do sieci trafił film, w którym podoficer Komendy Stołecznej Policji Kamil Całek oświadcza, że odchodzi ze służby w akcie protestu:

- Jestem zdegustowany tym, co dzieje się obecnie w polskiej policji. Rządzi nią statystyka, a przecież to nie fabryka, w której produkuje się ciastka. To instytucja, która ma reagować na przestępstwa i wykroczenia, a nie produkować jakieś statystyki. Dziś zwykły policjant ma karać ludzi mandatami, co jest uwzględniane na odprawach. Słyszymy "bez mandatów nie wracajcie" albo wpisywane jest to w zeszyt poleceń. My, funkcjonariusze prewencji, mamy zakaz pouczania, tylko mamy mandatować.

- W policji coraz bardziej liczą się statystyki, mierniki i liczby, a służba społeczeństwu i ochrona życia, zdrowia i mienia zeszły na dalszy plan - mówi nam jeden z policjantów, do którego skierowane zostały polecenia. Prosi, by nie ujawniać jego nazwiska, bo groziłoby mu wydalenie ze służby. - Presja, żeby karać mandatami za najdrobniejsze przewinienia, jest coraz większa. Naciskają na nas przełożeni i komendant. Doszliśmy do takiej sytuacji, że policjanci lepią mandaty, ale wewnętrznie kompletnie się z tym nie zgadzają, bo czują, że system jest chory.

Tytuł dokumentu z instrukcjami wskazuje na to, że powstał on po odprawie, którą 20 marca zwołał Jan Lach, pierwszy zastępca opolskiego komendanta wojewódzkiego. Opolska policja zaprzecza jednak, by Lach wydał takie polecenia. W sprawie kontrowersyjnego dokumentu z instrukcjami próbowaliśmy skontaktować się z wicekomendantem Janem Lachem. To dlatego, że to on widnieje w nagłówku, jako osoba, która miała wydać polecenia. W sekretariacie komendy odesłano nas jednak do zespołu prasowego opolskiej policji. Nadkom. Marzena Grzegorczyk w rozmowie z dziennikarzem nto zaprzeczyła, by Lach wydał takie polecenia. Zasugerowała, że dokument mógł stworzyć ktoś, kto był na odprawie i wysłuchał słów wicekomendanta, ale źle je zrozumiał.
- Takie polecenia nie zostały wydane - podkreśla Grzegorczyk. - W tej kwestii warto zapytać osobę, która tę informację stworzyła. Trudno jest mi się też odnieść do jej luźnych komentarzy i nadinterpretacji.

Jeden z policjantów przekonuje jednak, że zanim dokument wyciekł do mediów, był normalnie w wewnętrznym obiegu komendy, a na jego podstawie funkcjonariusze usłyszeli od przełożonych, jak mają pracować.

Zgodnie z przepisami, policjant na służbie ma prawo do własnej oceny ujawnionego wykroczenia. Oznacza to, że sam decyduje, czy należy ukarać daną osobę mandatem czy zakończyć postępowanie pouczeniem. Zdaniem szeregowych policjantów polecenia, które dostają, odgórnie odbierają im prawo do oceny sytuacji. Rzecznik Marzena Grzegorczyk się z tym nie zgadza. - Nikt nie odbiera policjantowi tego prawa. Nie ma i nie było prowadzonego takiego postępowania dyscyplinarnego w opolskim garnizonie - odpowiada Grzegorczyk.

- Być może dyscyplinarki nikt nie dostał, ale policjant, który będzie przynosił po służbie za dużo pouczeń, musi się liczyć z tym, że będzie miał obcięty dodatek motywacyjny i może zapomnieć o nagrodach - mówi nam szeregowy policjant. - A te elementy to ważna część wypłaty każdego funkcjonariusza. Dlatego łatwo wywrzeć presję, by policjanci wlepiali więcej mandatów.

Z policyjnych statystyk wynika, że policja coraz surowiej ocenia osoby popełniające wykroczenia. Dla przykładu, w marcu 2013 r. na każde 100 mandatów opolscy funkcjonariusze pouczyli 32 osoby. W 2014 roku były to tylko 23 pouczenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska