Kwestia priorytetów

Klaudia Bochenek Joanna Forysiak
Rajcy miejscy biją na alarm - istnienie Ogniska Plastycznego w Nysie stoi pod znakiem zapytania. Wszystko przez... Państwową Wyższą Szkołę Zawodową

Coraz głośniej też mówi się o jego przenosinach do innych, mniejszych pomieszczeń, nie tak reprezentatywnych jak zabytkowy Dom Komendanta. W ubiegłym roku, zanim jeszcze rozwiązała się sprawa z zagospodarowaniem obiektu przy ulicy Chodowieckiego, w Nysie gruchnęła wieść o przeprowadzce muzeum, które jakoby miało pomieścić swoje zbiory w budynku Wagi Miejskiej na nyskim Rynku. Zamieszanie wokół placówek kultury ma wspólny mianownik, a jest nim... Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa.
Nyska PWSZ, o którą tak zabiegali lokalni politycy, a nawet sam były wojewoda opolski Adam Pęzioł, jest oczkiem w głowie Starostwa Powiatowego. Aby obecni i przyszli studenci mieli godne warunki nauki, władze powiatu pozwoliły na to, by szkoła zajęła siedemdziesiąt procent pomieszczeń Ogniska Plastycznego i jedną szóstą powierzchni muzeum. Szefowe i pracownicy obydwu instytucji utyskują, iż zostali odsunięci na boczny tor ze swoimi problemami, gdyż nyscy samorządowcy przedkładają rozwój edukacji nad rozkwit kultury.

Ognisko Plastyczne wziął w obronę zarząd miasta. Wysłano nawet do starostwa pismo z prośbą o podjęcie działań na rzecz ratowania placówki.
- Jej działalność z braku miejsca została dość mocno ograniczona - twierdzi Kazimierz Wawryczuk, inicjator całego przedsięwzięcia. - A tamtejsi nauczyciele prowadzą zajęcia w szkołach podstawowych. Istnieje realne zagrożenie dalszego istnienia ogniska, bo jak nie ma siedziby, wkrótce może nie być i instytucji.
Radny przyznaje, że całą sprawą zainteresowany jest osobiście nie tylko z tego powodu, iż pracuje tam jego żona, ale także dlatego, że kiedyś sam był pracownikiem tej instytucji.
- Rozumiem, PWSZ jest potrzebna, ale można ją przecież zasymilować z istniejącą placówką. Grzechem byłoby zaprzepaścić dotychczasowy dorobek "plastyka" w imię źle pojętego kapitalizmu.

Funkcjonujące w Nysie od ponad czterdziestu lat Ognisko Plastyczne trwale wpisało się w krajobraz miasta. Jest uważane za jedną z najlepszych i najpiękniejszych placówek tego typu w Polsce. Tymczasem pojawiły się głosy, iż trzeba je przenieść, gdyż wyższa uczelnia, która potrzebuje wciąż nowych pomieszczeń, jest dla powiatu nyskiego ważniejsza.
- Faktycznie, rozważamy możliwość przeniesienia, ale tylko ze względów finansowych - przyznaje Tadeusz Amrogowicz, wicestarosta nyski. - Budżet powiatu z roku na rok jest coraz skromniejszy, stąd i na Ognisko Plastyczne przeznaczyliśmy 100 tysięcy złotych mniej. Umieszczenie tej instytucji w innym budynku, na przykład w którejś szkole, mogłoby obniżyć koszty utrzymania. Nie oznacza to jednak jej likwidacji.

Po tym, jak ubiegłoroczne plany spaliły na panewce, nie ma zakusów na przeniesienie lub likwidację nyskiego muzeum, jednak sytuacja, w jakiej znalazła się placówka, stawia jej dalsze istnienie również pod znakiem zapytania.
Na początku ubiegłego roku władze nyskiego muzeum alarmowały, że kwota przeznaczona na cały 2001 rok - 550 tysięcy złotych - nie wystarczy na miesięczne wynagrodzenia i utrzymanie placówki. Swoje obawy co do dalszych losów muzeum jego pracownicy demonstrowali poprzez wszczęcie akcji protestacyjnej, która i tak na niewiele się zdała. Starostwo powiatowe pieniędzy nie miało skąd wziąć, pozostało więc zwrócić się do ministerstwa kultury o dofinansowanie.
Równocześnie w muzeum zaczęły się oszczędności. Aby zgromadzić choć trochę pieniędzy, ograniczono do minimum rozmowy telefoniczne, wydatki na artykuły piśmienne, w niektórych pomieszczeniach przykręcono również kaloryfery.
- Jedynie na pracownikach nie mogę oszczędzać, ponieważ redukcja zatrudnienia spowodowałaby ograniczenie działalności statutowej placówki i nadzoru nad nią - mówiła wtedy Elina Romińska, dyrektor Muzeum w Nysie. - Taka sytuacja z kolei mogłaby doprowadzić do jej zamknięcia, ponieważ działalność statutowa polega na gromadzeniu zbiorów i sprawowaniu nad nimi pieczy, czego przy zmniejszonym stanie personalnym nie mogłabym zagwarantować.

Ostatnia w ubiegłym rokusesja budżetowa rady powiatu również nie przyniosła dla nyskiego muzeum pomyślnych wieści. Pieniądze, jakie przyznano placówce na działalność w 2002 roku, okazały się bowiem jeszcze mniejsze niż rok wcześniej.
- Sytuacja jest dramatyczna, ponieważ 450 tysięcy złotych to tylko połowa potrzeb placówki - twierdzi Elina Romińska. - Przy bardzo oszczędnościowym planie budżetowym instytucja, aby przetrwać i wypłacić pracownikom pensje, powinna mieć zapewnione 810 tysięcy. Liczymy na jakieś pieniądze z ministerstwa, jednak zdajemy sobie sprawę, że nawet jeżeli je dostaniemy, to i tak dopiero po zatwierdzeniu budżetu państwa, czyli gdzieś w czerwcu.
Alternatywą pozyskania dodatkowych funduszy na działalność placówki są jeszcze dochody własne. Spore pieniądze można byłoby zarobić na wynajmie niektórych pomieszczeń. Ale odkąd do muzeum wprowadziła się szkoła wyższa, która zajęła jedną szóstą jego powierzchni, możliwości placówki w tym względzie są znacznie ograniczone. - Przez najbliższe pięć lat pomieszczenia po byłym archiwum będziemy nieodpłatnie udostępniać szkole, w związku z czym pozbawiono nas jednego z głównych źródeł dochodu - wyjaśnia dyrektor Romińska.

- Nie mamy innej możliwości zarobkowania oprócz wynajmu właśnie i nadzorów archeologicznych. Z tego co mi wiadomo, to Ognisko Plastyczne, które również oddało część swojej powierzchni uczelni, siedzi w swojej siedzibie kątem. Nas na szczęście jeszcze nie wyprowadzają.
Dyrekcja instytucji, aby ratować sytuację, myśli o zaciągnięciu kredytu komercyjnego lub pożyczce od starostwa. Jeżeli te plany się nie powiodą, pieniędzy w budżecie wystarczy tylko do lutego. Wtedy jedynym wyjściem będzie powrót do projektu redukcji etatów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska