Noworoczne życzenia prezesa

Klaudia Bochenek
Mimo iż powodów do radości w zakładzie jak na lekarstwo, pracowników widać poczucie humoru jeszcze całkiem nie opuściło. Budynku nowoczesnej lakierni w Nysa-Motor strzeże uśmiechnięty bałwan.
Mimo iż powodów do radości w zakładzie jak na lekarstwo, pracowników widać poczucie humoru jeszcze całkiem nie opuściło. Budynku nowoczesnej lakierni w Nysa-Motor strzeże uśmiechnięty bałwan.
Załoga Nysa-Motor do tej pory nie otrzymała wynagrodzeń za październik i listopad. Pensje grudniowe dostanie w styczniu.

Sprzedaż samochodów w zakładzie utrzymuje się na poziomie minimalnym, a od piątku planowany jest kolejny przestój w produkcji, który potrwa do pierwszych dni stycznia. Aby zakład sprawnie funkcjonował i nie miał zaległości płatniczych, sprzedaż samochodów powinna utrzymywać się na poziomie 700 do 800 sztuk miesięcznie. To stosunkowo niewiele, niemniej prawdą jest, że ostatnio sprzedajemy ich średnio 120 miesięcznie. Na styczeń zebranych zamówień jest dopiero 150, a jeżeli nie zdołamy zebrać wymaganego portfela, to nie wykluczam również redukcji etatów - twierdzi Krzysztof Dorożyński, który od około miesiąca piastuje w firmie funkcję prezesa. - Zdaję sobie sprawę z tego, że przy około tysiącu zatrudnionych to zdecydowanie za mało, aby zakład mógł normalnie prosperować. Stąd między innymi nasze problemy z wypłatą zaległych pensji.

Krzysztof Dorożyński ma mieszane uczucia co do objętego przez siebie stanowiska. Z jednej strony kierowanie zakładem jest dla niego wyzwaniem i jeżeli Nysa-Motor wyjdzie na prostą, to zasługę tę będzie mógł przypisać sobie i kierowanej przez siebie załodze. Minusem natomiast jest to, że od ponad półtora roku nad firmą unosi się widmo plajty, a niewypłacone pensje pracowników nie wróżą na przyszłość nic dobrego. - Mam jednak nadzieję, że przy wsparciu lokalnych samorządowców i polskiego rządu ten kiepski okres jakoś przetrwamy - twierdzi prezes. - Musimy pamiętać o tym, że nyski zakład ma wiele cech, które przy umiejętnym wyeksponowaniu mogą stać się dla potencjalnego inwestora wabikiem.

Optymizmu prezesa nie podzielają jednak pracownicy Nysa-Motor. Zdesperowani brakiem pieniędzy i przedłużającymi się wciąż zastojami w produkcji na własną rękę próbują szukać nowej posady. - Rozumiem problemy finansowe firmy, ale braku wypłaty nie potrafię wytłumaczyć swoim dzieciom, które mają nadzieję, że pod choinką znajdą jakieś prezenty - tłumaczy jeden z pracowników. - Za co mam przygotować wigilijną kolację, skoro portfel świeci pustkami? Przecież nie będziemy jeść chleba z masłem.

- Spokoju, cierpliwości i nadziei na to, że wszystkie miejsca pracy uda się utrzymać do samej emerytury - mówi prezes Dorożynski, zapytany, czego życzyłby załodze w nadchodzącym nowym roku. - A sobie? Chyba powodów do satysfakcji i nadziei, że może właśnie mnie uda się podźwignąć firmę z dołka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska